wtorek, 18 września 2012

Nic juz nie było takie same


Żeby się sprawa nie wydała ,umówiliśmy się z Ka na dworcu .Pojechaliśmy na Kaszuby nad jezioro Wdzydzkie. Pociąg wlókł się kilka godzin , nie wiem już 6 czy 8 , a może dłużej, tłok niemożliwy ,jakieś 30cm kwadratowych na osobę ale nam to nie przeszkadzało , kilka pięknych dni przed nami. Tłok w pociągu miał nawet swoje zalety ; można było się do siebie przytulać i pieścić nawet dość śmiało nie zwracając przy tym uwagi na siebie. Te parę godzin w zatłoczonym pociągu możemy z całą pewnością zaliczyć do jednych z bardziej ekscytujących naszych erotycznych przygód.
Ka postanowił wykorzystać te dni i się w tym czasie oduczyć palenia .Palił odkąd poszedł do szkoły pomaturalnej. Jak się okaże , nie dane mu było.
Do stacji Olpuch dotarliśmy późnym popołudniem. Czekało nas jeszcze kilka kilometrów pieszo nad jezioro . Ciężkie plecaki nie ułatwiały wędrówki , ale mnie to nie przeszkadzało . Złe emocje spływały ze mnie z każdym kolejnym krokiem . Czułam to niemal fizycznie.
Nie było jeszcze zorganizowanych pół namiotowych w tamtym rejonie. Jedyne , które istniało miało tylko prymitywne latryny i miejsce na ognisko ; woda do mycia i gotowania tylko z jeziora. Rozbiliśmy się jak wszyscy , na dziko , nad brzegiem jeziora na małej osłoniętej od wiatru polance.
Piękne były te krótkie dni nad jeziorem wdzydzkim. Spacery po lesie , pływanie kajakiem , nocna kąpiel w jeziorze, długie, leniwe rozmowy i pieszczoty. Niestety , to wszystko skończyło się prędzej niż planowaliśmy .W czasie kiedy pływaliśmy kajakiem po jeziorze , ktoś ukradł nam namiot , materace, śpiwory i plecaki z ubraniem. Zostaliśmy w tym co mieliśmy na sobie : kąpielówkach, podkoszulkach i adidasach. Zostały nam też portfele i aparaty fotograficzne.
Kradzież zgłosiliśmy oczywiście na milicji , ale nie bardzo ich sprawa interesowała. Załatwili nam tylko przenocowanie w pobliskim ośrodku wypoczynkowym . Tam właśnie, z radia dowiedzieliśmy się o strajkach na Wybrzeżu i Solidarności. Następnego dnia niesławny powrót do domu. Ludzie z pobliskich domków letniskowych pożyczyli nam na podróż ciuchy , w których chodzili na grzyby . Ka dostały się fioletowe damskie spodnie i cytrynowy rozpinany sweter , mnie jakaś buro- turkusowa spódnica i wściekle turkusowy sweter.
Jak w tym wyglądaliśmy... Ano tak ,że jeszcze dziś na widok slaydów pękamy ze śmiechu. Ciuchy odesłaliśmy właścicielom zaraz po przyjeździe do miasta .
O tym co działo się w domu po moim powrocie i co usłyszałam od rodziców raczej nie napiszę. W cywilizowanym języku się nie da . W każdym razie oboje , tym razem zgodnie , nabrali przekonania ,że pojechałam z Ka tylko dlatego żeby z nim uprawiać seks. Żeby wszystko było jasne : to ja , na potrzeby tego co piszę , użyłam takich słów. W ich wykonaniu brzmiało to zdecydowanie bardziej dosadnie, wręcz chamsko. W dodatku matka wbiła sobie do głowy ,że Ka chciał mnie utopić nad tymi jeziorami i opowiadała te brednie wszystkim w około przez najbliższych kilkanaście lat. Tak naprawdę w czasie tego wyjazdu nie było między nami nic oprócz pieszczot i pocałunków. Nie wyprowadziłam jednak z błędu rodziców. Nie było sensu i tak wiedzieli swoje . Nie zrobiłam tego i później. Od ojca usłyszałam jeszcze ,że wiedział o tym wyjeździe .Zapytałam dlaczego nic nie mówił. O dziwo był szczery : głupio mu było przyznać ,że czyta moją korespondencję i dodał ,że jest na mnie zły ,że nie zapytałam i w ogóle jak ja tak mogłam postąpić . Hmmm...” A pozwoliłbyś gdybym zapytała ?- postawiłam to pytanie z góry znając odpowiedź. Tak dla prowokacji. Jak się spodziewałam ,odpowiedział ,że nie , bo do czego
to podobne ,żebym sama z chłopakiem gdzieś jeździła, co by sobie sąsiedzi pomyśleli. Nie skomentowałam tej hipokryzji. U ojca był to , jeden z dość rzadkich jej przejawów. Argument, że przecież mam 19 lat , jestem więc pełnoletnia i że moje koleżanki jeżdżą z chłopakami zupełnie się nie liczył – został w dyskusji pominięty jak gdybym go w ogóle nie użyła. W jednym ojciec miał rację ; nie do końca zagrałam fair ; zapytać należało, a przynajmniej poinformować . Matkę jak zwykle tylko to obchodziło –„ co ludzie powiedzą”. Przeżyć nie mogła jaki to wstyd jej przyniosłam wyjeżdżając ze swoim chłopakiem na kilka dni pod namiot . Po raz pierwszy dotarło do mnie w całej pełni ,że owo „co ludzie powiedzą” dotyczy wszystkich z wyjątkiem jej własnej osoby. Jeśli o nią samą chodzi wcale jej to nie interesowało i nic sobie z opinii sąsiadów czy kogokolwiek nie robiła. A jej rozrywkowy styl życia musiał w takim małym mieście jak nasze zostać zauważony . To był zły czas dla mnie ,ale moje „coś mi mówi „ znów dało o sobie znać i szeptało,że najgorsze minęło.
Zmiany . Zmiany rzuciły już groźny cień na naszą szarą socjalistyczną , pogrążającą się w kryzysie rzeczywistość . 31 sierpnia podpisano wprawdzie porozumienie (nazwane później Porozumieniem Sierpniowym) pomiędzy robotnikami ze Stoczni Gdańskiej a Rządem , obiecano spełnienie kilkudziesięciu postulatów ale nie polepszyło to ani kondycji naszej gospodarki, ani zaopatrzenia , nie wzrosły znacząco płace – trochę zyskała tylko budżetówka i dalej było jak było. W niedługim czasie przez Kraj przetoczyła się kolejna fala strajków . Powstały nowe związki zawodowe Solidarność i to głównie oni Solidarnościowcy byli motorem wszystkiego co się działo w Kraju.
Atmosfera ta społeczna , która prawdę mówiąc nie wielkie miała wtedy dla mnie znaczenie i ta domowa była ciężka , ale sprawa mojego wybryku dość szybko ucichła z powodu nawału innych spraw . Ludzie , moich rodziców nie wyłączając, żyli wydarzeniami w Kraju i coraz jaśniej zaczęli zdawać sobie sprawę ,że zaczął sypać się proch znany im porządek rzeczy. Dla pokolenia moich rodziców ( nie chcę uogólniać - ale w dużej mierze , co późniejsze wydarzenia potwierdziły) był to przewrót dziejowy, koniec epoki . Zmian nie rozumieli , nie chcieli ich i nie akceptowali kiedy te jednak nastąpiły . Dla nas ludzi młodych przyszła pora i okazja do zastanowienia się w jakiej rzeczywistości przyjdzie nam żyć i pracować. Nie ominął i nas ten temat .Kilka razy rozmawialiśmy z Ka o wyjeździe za granicę , ale po przedyskutowaniu wszystkiego doszliśmy do wniosku ,że jaki by ten Kraj nie był i co by się w nim nie działo ,jest nasz i nasze miejsce jest tutaj , a nie poza nim i zostaliśmy . Nie bez znaczenia był też fakt, że tu były nasze rodziny, przyjaciele i groby naszych bliskich . Żadne z nas nie miało duszy kosmopolity , nie ciągnęło nas w świat. Tymczasem zaczął się kolejny rok szkolny i zaprzątnęły nas zupełnie inne sprawy. Dla mnie całkiem nowe. Nie myślałam o tym ,że przyszło mi żyć w ciekawych czasach , i że zatęsknię jeszcze za normalnymi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz