Żeby
się sprawa nie wydała ,umówiliśmy się z Ka na dworcu
.Pojechaliśmy na Kaszuby nad jezioro Wdzydzkie. Pociąg wlókł się
kilka godzin , nie wiem już 6 czy 8 , a może dłużej, tłok
niemożliwy ,jakieś 30cm kwadratowych na osobę ale nam to nie
przeszkadzało , kilka pięknych dni przed nami. Tłok w pociągu
miał nawet swoje zalety ; można było się do siebie przytulać i
pieścić nawet dość śmiało nie zwracając przy tym uwagi na
siebie. Te parę godzin w zatłoczonym pociągu możemy z całą
pewnością zaliczyć do jednych z bardziej ekscytujących naszych
erotycznych przygód.
Ka
postanowił wykorzystać te dni i się w tym czasie oduczyć palenia
.Palił odkąd poszedł do szkoły pomaturalnej. Jak się okaże ,
nie dane mu było.
Do
stacji Olpuch dotarliśmy późnym popołudniem. Czekało nas jeszcze
kilka kilometrów pieszo nad jezioro . Ciężkie plecaki nie
ułatwiały wędrówki , ale mnie to nie przeszkadzało . Złe emocje
spływały ze mnie z każdym kolejnym krokiem . Czułam to niemal
fizycznie.
Nie
było jeszcze zorganizowanych pół namiotowych w tamtym rejonie.
Jedyne , które istniało miało tylko prymitywne latryny i miejsce
na ognisko ; woda do mycia i gotowania tylko z jeziora. Rozbiliśmy
się jak wszyscy , na dziko , nad brzegiem jeziora na małej
osłoniętej od wiatru polance.
Piękne
były te krótkie dni nad jeziorem wdzydzkim. Spacery po lesie ,
pływanie kajakiem , nocna kąpiel w jeziorze, długie, leniwe
rozmowy i pieszczoty. Niestety , to wszystko skończyło się
prędzej niż planowaliśmy .W czasie kiedy pływaliśmy kajakiem po
jeziorze , ktoś ukradł nam namiot , materace, śpiwory i plecaki z
ubraniem. Zostaliśmy w tym co mieliśmy na sobie : kąpielówkach,
podkoszulkach i adidasach. Zostały nam też portfele i aparaty
fotograficzne.
Kradzież
zgłosiliśmy oczywiście na milicji , ale nie bardzo ich sprawa
interesowała. Załatwili nam tylko przenocowanie w pobliskim ośrodku
wypoczynkowym . Tam właśnie, z radia dowiedzieliśmy się o
strajkach na Wybrzeżu i Solidarności. Następnego dnia niesławny
powrót do domu. Ludzie z pobliskich domków letniskowych pożyczyli
nam na podróż ciuchy , w których chodzili na grzyby . Ka dostały
się fioletowe damskie spodnie i cytrynowy rozpinany sweter , mnie
jakaś buro- turkusowa spódnica i wściekle turkusowy sweter.
Jak
w tym wyglądaliśmy... Ano tak ,że jeszcze dziś na widok slaydów
pękamy ze śmiechu. Ciuchy odesłaliśmy właścicielom zaraz po
przyjeździe do miasta .
O
tym co działo się w domu po moim powrocie i co usłyszałam od
rodziców raczej nie napiszę. W cywilizowanym języku się nie da .
W każdym razie oboje , tym razem zgodnie , nabrali przekonania ,że
pojechałam z Ka tylko dlatego żeby z nim uprawiać seks. Żeby
wszystko było jasne : to ja , na potrzeby tego co piszę , użyłam
takich słów. W ich wykonaniu brzmiało to zdecydowanie bardziej
dosadnie, wręcz chamsko. W dodatku matka wbiła sobie do głowy ,że
Ka chciał mnie utopić nad tymi jeziorami i opowiadała te brednie
wszystkim w około przez najbliższych kilkanaście lat. Tak naprawdę
w czasie tego wyjazdu nie było między nami nic oprócz pieszczot i
pocałunków. Nie wyprowadziłam jednak z błędu rodziców. Nie było
sensu i tak wiedzieli swoje . Nie zrobiłam tego i później. Od ojca
usłyszałam jeszcze ,że wiedział o tym wyjeździe .Zapytałam
dlaczego nic nie mówił. O dziwo był szczery : głupio mu było
przyznać ,że czyta moją korespondencję i dodał ,że jest na mnie
zły ,że nie zapytałam i w ogóle jak ja tak mogłam postąpić .
Hmmm...” A pozwoliłbyś gdybym zapytała ?- postawiłam to pytanie
z góry znając odpowiedź. Tak dla prowokacji. Jak się
spodziewałam ,odpowiedział ,że nie , bo do czego
to
podobne ,żebym sama z chłopakiem gdzieś jeździła, co by sobie
sąsiedzi pomyśleli. Nie skomentowałam tej hipokryzji. U ojca był
to , jeden z dość rzadkich jej przejawów. Argument, że przecież
mam 19 lat , jestem więc pełnoletnia i że moje koleżanki jeżdżą
z chłopakami zupełnie się nie liczył – został w dyskusji
pominięty jak gdybym go w ogóle nie użyła. W jednym ojciec miał
rację ; nie do końca zagrałam fair ; zapytać należało, a
przynajmniej poinformować . Matkę jak zwykle tylko to obchodziło
–„ co ludzie powiedzą”. Przeżyć nie mogła jaki to wstyd jej
przyniosłam wyjeżdżając ze swoim chłopakiem na kilka dni pod
namiot . Po raz pierwszy dotarło do mnie w całej pełni ,że owo
„co ludzie powiedzą” dotyczy wszystkich z wyjątkiem jej
własnej osoby. Jeśli o nią samą chodzi wcale jej to nie
interesowało i nic sobie z opinii sąsiadów czy kogokolwiek nie
robiła. A jej rozrywkowy styl życia musiał w takim małym mieście
jak nasze zostać zauważony . To był zły czas dla mnie ,ale moje
„coś mi mówi „ znów dało o sobie znać i szeptało,że
najgorsze minęło.
Zmiany
. Zmiany rzuciły już groźny cień na naszą szarą socjalistyczną
, pogrążającą się w kryzysie rzeczywistość . 31 sierpnia
podpisano wprawdzie porozumienie (nazwane później Porozumieniem
Sierpniowym) pomiędzy robotnikami ze Stoczni Gdańskiej a Rządem ,
obiecano spełnienie kilkudziesięciu postulatów ale nie polepszyło
to ani kondycji naszej gospodarki, ani zaopatrzenia , nie wzrosły
znacząco płace – trochę zyskała tylko budżetówka i dalej było
jak było. W niedługim czasie przez Kraj przetoczyła się kolejna
fala strajków . Powstały nowe związki zawodowe Solidarność i to
głównie oni Solidarnościowcy byli motorem wszystkiego co się
działo w Kraju.
Atmosfera
ta społeczna , która prawdę mówiąc nie wielkie miała wtedy dla
mnie znaczenie i ta domowa była ciężka , ale sprawa mojego
wybryku dość szybko ucichła z powodu nawału innych spraw . Ludzie
, moich rodziców nie wyłączając, żyli wydarzeniami w Kraju i
coraz jaśniej zaczęli zdawać sobie sprawę ,że zaczął sypać
się proch znany im porządek rzeczy. Dla pokolenia moich rodziców (
nie chcę uogólniać - ale w dużej mierze , co późniejsze
wydarzenia potwierdziły) był to przewrót dziejowy, koniec epoki .
Zmian nie rozumieli , nie chcieli ich i nie akceptowali kiedy te
jednak nastąpiły . Dla nas ludzi młodych przyszła pora i okazja
do zastanowienia się w jakiej rzeczywistości przyjdzie nam żyć i
pracować. Nie ominął i nas ten temat .Kilka razy rozmawialiśmy z
Ka o wyjeździe za granicę , ale po przedyskutowaniu wszystkiego
doszliśmy do wniosku ,że jaki by ten Kraj nie był i co by się w
nim nie działo ,jest nasz i nasze miejsce jest tutaj , a nie poza
nim i zostaliśmy . Nie bez znaczenia był też fakt, że tu były
nasze rodziny, przyjaciele i groby naszych bliskich . Żadne z nas
nie miało duszy kosmopolity , nie ciągnęło nas w świat.
Tymczasem zaczął się kolejny rok szkolny i zaprzątnęły nas
zupełnie inne sprawy. Dla mnie całkiem nowe. Nie myślałam o tym
,że przyszło mi żyć w ciekawych czasach , i że zatęsknię
jeszcze za normalnymi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz