poniedziałek, 10 września 2012

Egzaminy cd.


W poniedziałek , dokładnie dzień po pogrzebie wypadł termin pierwszego z egzaminów maturalnych – pisemnego z j. Polskiego.
Wśród tematów trafił się jeden wymarzony dla mnie- powiązanie literatury z historią – „Polaków portret własny”. Napisałam na 3 . Mój wychowawca i polonista w jednej osobie nie mógł tego zrozumieć , wiedział przecież na co mnie stać, namawiał na poprawkę . Tym razem powiedziałam prawdę ,że nie czuję się na siłach i dlaczego. Wiedziałam ,że mogę tę ocenę poprawić , znałam swoje możliwości i potrafiłam ocenić stan swojej wiedzy jednak nie byłam w stanie w żaden sposób zmobilizować sił ,żeby powalczyć o więcej.
Po pisemnym z matematyki nie spodziewałam się więcej. Też zdałam na 3. Zważywszy ,że matematyka nie była nigdy moją mocną stroną a na dodatek na skutek jakiejś pomyłkowej zamiany trafiły nam się zadania przeznaczone dla klas matematyczno- fizycznych i tak poszło mi nie źle i mogłam być zadowolona. Kiedy okazało się już po otwarciu kopert ,ze zadania zostały zamienione padł na nas blady strach . Nie mniej przerażony był dyrektor i grono profesorskie. Próbowali coś odkręcać , gdzieś dzwonili , egzamin kilkanaście minut się opóźnił , ale odwrotu nie było. Odgórna decyzja była taka ,że mamy pisać tak jak nam przypadło. Czwarta b wyszła po godzinie , zadowolona z życia , bo co to dla takich ścisłych umysłów rozwiązać zadanie dla humanistów? Pomógł Beny – nasz groźny dyrektor . Podrzucił kilka ściąg ze sposobami jak wyprowadzić wzory , dalej już poszło. Było nawet kilka piątek na koniec. Moje świadectwo maturalne wygląda więc tak sobie. Przynajmniej j. Polski. Z przedmiotu jako takiego bdb. Z egzaminu maturalnego dostateczny , historia i PNOS bardzo dobre .Przedmioty poza egzaminami czwórki i piątki.
Ka dojeżdżał do szkoły i popołudniami pracował w fabryce . Był tym już tak zmęczony ,że któregoś dnia zasnął w pociągu , przespał naszą stację i obudził się dopiero 50km dalej. W dni kiedy nie pracował przychodził do mnie. Siedzieliśmy w moim pokoju i słuchaliśmy płyt, stres i ból po starcie babci odreagowuję przy ciężkim symfonicznym rocku czym bardziej wkurzałam rodziców niż muzyką klasyczną. Jeśli była pogoda jeździliśmy rowerami po okolicy.
Ja powtarzałam materiał do kolejnych egzaminów, zdawałam pisemne , ojciec z braćmi likwidował mieszkanie po babci. Chciałam przy tym być , ale wiadomo, terminów pogodzić się nie dało . Kiedy wrócił stamtąd po tygodniu , przywiózł tylko kilka drobiazgów: cukierniczkę , wazonik, miseczkę z bawarskiej porcelany , jakąś pościel – takie drobiazgi. Obiecanych obrączek nie dostałam .Odważyłam się o to zapytać. Wrzasnął na mnie , że jak ja śmiem się o babci obrączki upominać i ,że zabrali je wujowie. Tego mi było za wiele , zabolało tak bardzo ,że tym razem to ja urządziłam awanturę. Strasznie nawrzeszczałam jak chyba nigdy dotąd ,że nie szanują własnego słowa i łamią obietnice złożone babci. Może coś dotarło , bo ojciec na koniec stwierdził ,że skoro aż tak ich chcę to odkupi je od braci. Zapowiedziałam ,że jeśli kiedykolwiek dowiem się , że to zrobił utopię je w jeziorze. O „skorupach” nawet nie pamiętam. Po raz kolejny za sprawą rodziców mój świat się rozpadł. Tym razem nawet nie mam dokąd uciec , choćby tylko myślami. Jak jeszcze nigdy dotarło do mnie jak bardzo jestem pozbawiona wsparcia najbliższej rodziny i pozostawiona sama sobie. To było gorsze nawet niż moment kiedy usłyszałam od matki ,że powinno mnie nie być na tym świecie. Nawet Ka był tym wstrząśnięty kiedy opowiedziałam mu o sprawie z obrączkami i o tym dlaczego tyle dla mnie znaczą. Nie materialnie , bo obie były bardzo skromne, ale jako ważna dla mnie pamiątka. Po tym jak wykrzyczałam ojcu swój żal nie miałam już na nic sił. Nawet płakać , ale od tego momentu rósł we mnie bunt , który na razie próbowałam zagłuszyć głośną muzyką. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz