Jak
wspomniałam pracowicie budowany socjalizm zaczął się walić.
Pierwsze symptomy nie wyglądały groźnie a propaganda
pezetpeerowska tłumaczyła nam ,że to „przejściowe trudności”
. Tu zabrakło materiałów do budowy bloków , tam wydłużył się
czas jakiejś inwestycji z przyczyn obiektywnych , w jakimś sklepie
czegoś zabrakło , bo zawiedli dostawcy/ Niby nic takiego . I
sekretarz jechał z gospodarską wizytą , dla nie poznaki pomalowano
trawnik na zielono albo do zakładowego sklepiku rzucono kiełbasę
zwyczajną i rajstopy w ilości hurtowej . Tkaczkom z Łodzi wręczono
upominki w postaci rajstop i po goździku na drucie z okazji ich
święta . Lata 1979 i 80 były latami wielkiej fikcji i pozoranctwa.
Tymczasem w sklepach zaczynały się poważne braki w zaopatrzeniu .
Wciąż coś jeszcze na półkach leżało, ale wybór był skromny ,
a za co bardziej pożądanymi towarami zaczęły się ustawiać coraz
dłuższe kolejki. Najpierw w sklepach mięsnych , potem kolejno w
spożywczych i przemysłowych . O szynce, kawie, wacie , czy
pomarańczach można było pomarzyć albo wystać je w kolejkach .
Ludzie klęli w żywe kamienie, narzekali i psioczyli , ale
jednocześnie uczyli się sobie radzić. Powstały niezliczone
patenty jak zrobić coś z niczego, wykorzystać nawet najmniejszy
kawałek mydła , zrobić obiad z konserwy tyrolskiej , rozwinął
się handel wymienny – parówki za receptę na watę , jajka za
papier toaletowy , kwitły usługi naprawcze typu repasacja pończoch
i rajstop czy regeneracja baterii , szyło się po domach spódnice
z męskich chustek do nosa lub tetrowych pieluch , do wizytowej sukni
zakładało wiązane półbuty.. Piekło się ciasto z resztek
pozostałych po innym cieście , pędziło bimber w samowarach a
działkowicze bardziej niż zazwyczaj dbali o swoje uprawy. Sama mam
dość pokaźny zbiór różnych przepisów na kryzysowe potrawy i
drugi z różnymi dobrymi radami na różne „kryzysowe zarazy”
. Już nie raz chciałam to wyrzucić , ale pomyślałam ,że to
będzie nie zły dokument historyczny , swoisty znak tamtego czasu.
I kto wie, może za lat 20 ,30 ,40 nastoletnie pokolenie moich
praprawnucząt odnajdzie ten zbiorek w przepaścistych szufladach i
nie źle się uśmieje czytając.?
Raz
po raz zaczęły się też kilkugodzinne wyłączenia prądu . Na
razie jeszcze nie tak znów częste ale wzrósł popyt na świece,
które w szybkim czasie również stały się dobrem pożądanym i na
swój sposób luksusowym. Władze tłumaczyły to pracami
konserwacyjnymi i , zwiększonym zapotrzebowaniem na energię
spowodowanym zwiększoną produkcją przemysłową ( w myśl
propagandy byliśmy przecież przemysłowa potęgą ) i nie pamiętam
czym jeszcze. A prawda jednak była inna . System okazał się nie
wydolny a ówczesne władze za nic nie chciały się do tego
przyznać. Oficjalnie nic takiego się nie działo , ludzie byli
zadowoleni z rządu i partii ,popierali i klaskali ale gdzieś tam
po cichu , niejako podskórnie kiełkował sobie bunt. Powstawał
KOR ( Komitet Obrony Robotników ), coś wisiało w powietrzu i z
dnia na dzień narastało. Wieści o tym krążyły podawane
przyciszonymi glosami w ściśle zaprzyjaźnionym gronie . A my, tu ,
na wielkopolskiej prowincji żyliśmy jak zwykle. Zabiegając o w
miarę dostanie życie i nie specjalnie przejmowaliśmy się tym co
się dzieje . Materialnie wyrażało się to najczęściej w formie
zapasów. Wyszła z nas wielkopolska natura , która kazała nam
robić zapasy , niczego nie zmarnować, naprawiać i odnawiać co
tylko się da ;przede wszystkim jednak ludzie gromadzili,
gromadzili, gromadzili . Wszystko co tylko dało się wystać w coraz
dłuższych kolejkach , kupić i przechować. Kupowanie i gromadzenie
osiągnęło poziom absurdu . Kupowano wszystko , czy było potrzebne
czy też nie i bywali tacy giganci zakupów, którzy mieli w
zapasie np. 5 czajników emaliowanych, 4 pralki i 43 paczki proszku
do prania oraz kilka worków papieru toaletowego.
Z
upływem kolejnych tygodni zaczęły pojawiać się tzw. artykuły
zastępcze , albo wyroby „ cośtam – podobne „ . Słynne
pierniki w czekoladopodobnej polewie doczekały się nawet
uwiecznienia w piosence kabaretu Pod Egidą :
Ojciec poległ na polu
chwały,
matka dostała ze trzy medale
oraz rentę w portfelu tak starym,
że pamięta nadzieje zuchwałe.
Teraz wnukom kupuje pierniki
w czekoladopodobnej polewie,
czy się cieszyć takim smakołykiem,
sama chyba dokładnie już nie wie.
I pomimo ósmego krzyżyka
ma ambicję raczej zrozumiałą,
żeby wnuki nauczyć wierszyka:
Kto ty jesteś? Polak mały!
matka dostała ze trzy medale
oraz rentę w portfelu tak starym,
że pamięta nadzieje zuchwałe.
Teraz wnukom kupuje pierniki
w czekoladopodobnej polewie,
czy się cieszyć takim smakołykiem,
sama chyba dokładnie już nie wie.
I pomimo ósmego krzyżyka
ma ambicję raczej zrozumiałą,
żeby wnuki nauczyć wierszyka:
Kto ty jesteś? Polak mały!
.
Napisałam „pojawiać” - bo kiedy tylko była w sklepie jakaś
dostawa natychmiast ustawiały się kolejki i wszystko znikało .
cdn.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz