piątek, 11 stycznia 2013

Nowe cd


Właściwie to „nowe „ nie tyle szło ,co sadziło już w naszą stronę wielkimi susami. Faktem jest,ze po wszystkich rygorach stanu wojennego w istocie czuło się „odwilż” jak to metaforycznie wówczas nazywały media. Złagodzono warunki przekraczania granic, obowiązywały wprawdzie paszporty, ale nie czekało się na nie już po kilka lat a tylko 2-3 tygodnie i nie trzeba ich było oddawać , przynajmniej nie te na Układ Warszawski i Berlin Zachodni – czy na te do pozostałych krajów Europy Zachodniej , nie wiem , bo nie korzystaliśmy. Świat nas nie pociągał. Uważaliśmy,że tu na miejscu możemy wiele zrobić i osiągnąć , a na wojaże w celach turystycznych nie było nas wówczas stać i nie zakładaliśmy nawet ,ze przyjdzie taki czas,że będzie. I tu znów Los zrobił nam psikusa, bo dziś zebranie potrzebnej kasy na opłacenie wycieczki zagranicznej nie byłoby jakimś wielkim wyczynem , ale ogranicza nas brak czasu . To już jednak inna bajka , do której wrócę niebawem.
W swobodnym przekraczaniu granic ludzie zobaczyli swoją szansę i natychmiast z niej skorzystali. Zaczynał się czas „handlowych wycieczek” do Berlina . W niezliczonych sklepikach , które nagle zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu, na straganach albo ot tak wprost z samochodów , najłatwiej było można kupić towar z berlińskich dyskontów; kawę , różne płyny i proszki do prania , słodycze , dziecięce odżywki , makarony , gotowe dania w puszkach , ciasta i egzotyczne dla nas owoce jak kokos czy kiwi i oczywiście , do niedawna poszukiwany papier toaletowy . Wszystko za odpowiednio wysokie ceny rzecz jasna. Te nasze krajowe rosły zresztą w szybkim tempie, szybko więc poziom cen się wyrównał . Wciąż podaż przewyższała popyt , wciąż można było sprzedać dosłownie wszystko. Niektórzy nastawili się na odzież lub drobne AGD . Te ostatnie zwykle były kupowane na wyprzedażach z azjatyckich sklepów za kilka marek. W narodzie , a w mieszkańcach naszego miasta w szczególności rósł i potężniał duch kapitalizmu a wyobraźnią zawładnęło widmo dobrobytu „takiego jak na Zachodzie”.W istocie było to widmo , bo nie wielu znało ten Zachód i tamtejsze warunki naprawdę , a wyidealizowany mit powstawał głównie na bazie przekazywanych opowieści. W tym czasie rozwinęły i rozrosły się giełdy samochodowe i handel artykułami motoryzacyjnymi oraz przydomowe warsztaty .Kto miał nieco większe zasoby finansowe , albo nie bał się ponad 60-punktowego oprocentowania kredytów ,brał się za branżę samochodową , która parę lat później doczekała się nawet piosenki – pastiszu w wykonaniu zespołu Dżipago pt. Giełda Samochodowa” , gdzie motywem przewodnim było osławione klepanie blach przed giełdą w przydomowym warsztacie. Tekst poniżej , a śpiewa się na melodię :”biełyje rozy”

Jak w każdą niedzielę, skoro świt
Gdy wstaje słoneczko
Jak pszczoły do ula z wszystkich stron
Tu zjeżdżają się
Jeśli sprzedać chcesz, lub kupić wóz
Masz szansę kolego
Lecz nim zjedziesz tu, upewnij się
Czy nie robisz źle

Ref.:
Kupujcie wozy, kupujcie wozy
Giełda od tego jest
Stare skarpety i nowe skody
Wszystko, co tylko chcesz
Ludzie zjeżdżają i przeszkadzają
Kręcą nosem co krok
Kto głupi jest i kupi grat
I stracił to, co zbierał przez rok

Na tydzień przed giełdą zgiełk i ruch
W warsztatach domowych
Tam każdy się stara, by stary trup
Wyglądał jak cud
Kto frajerem jest, nabierze się
I kupi choć drogi
I nim minie rok, niestety będzie
Szpachlować znów

Ref.:
Kupujcie wozy, kupujcie wozy
Giełda od tego jest
Stare skarpety i nowe skody
Wszystko, co tylko chcesz
Ludzie zjeżdżają i przeszkadzają
Kręcą nosem co krok
Kto głupi jest i kupi grat
I stracił to, co zbierał przez rok
Ceny wprawdzie nadal były wyższe niż w salonach , nawet auta używane przynosiły ogromne zyski , ale auta zaczęły być dostępne na wolnym rynku. Z początku tylko krajowe i sporadycznie zachodnie, ale były.
W publicznych mediach po raz pierwszy oficjalnie zaczęto transmitować Mszę Św. ,Pasterki z Watykanu i emitować koncerty kolęd z okazji Świąt Bożego Narodzenia, pojawiło się też więcej filmów amerykańskich i zachodnioeuropejskich. Wszystko po to ,żeby uspokoić nastroje , dać szarej ,pracującej masie poczucie,że się zmieniło na lepsze.
Na razie dość kulawo i nieudolnie , ale ruszyła z miejsca nasza własna gospodarka . Raz po raz zaczęły się pojawiać w sklepach produkty krajowe. A to jakiś piecyk, a to telewizor , to znów jakieś ciuchy , więcej spożywki . Półki sklepowe były wciąż jeszcze mało zasobne ale już nie puste. W zachodni szlif zaczęły też obrastać przydomowe ogródki i balkony , tu wisząca doniczka z pelargonią , tu równiutko przycięty żywopłot , tam wdzięczna kępka iglaczków stopniowo zastępowały swojskie malwy , astry i nagietki..
Zwrot ku lepszemu było już widać gołym okiem .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz