Jak przewidywałam ,
gorsze oceny mają wpływ na moje relacje z rodzicami. Teraz dopiero
mi dokuczają , o studiach każą zapomnieć. Wtedy to usłyszałam,
też przy okazji ,że właściwie to w ogóle nie powinno być mnie
na tym świecie i że matka żałuje,ze nie pozbyła się ciąży.
Dziwne i porażające uczucie ,usłyszeć coś takiego z ust własnej
matki . Odbiera wiarę w siebie i wiarę w człowieka w ogóle.
Płaczę z tego powodu w poduszkę kilka kolejnych nocy. Od
całkowitego załamania dzieli mnie tylko świadomość ,że
istnieje ktoś , kto darzy mnie jakąś sympatią i to, ja mam na kim
skupić swoje uczucia – to jest nawet ważniejsze. Teraz znów jest
między Ka i mną jak było. Koleżanki i koledzy ze szkoły tez
już nie dziwią się ,że jesteśmy razem. I nie robią złośliwych
uwag. Przyjęli do wiadomości. My sami nie obnosimy się ze swoim
uczuciem. Na przerwach zazwyczaj tylko rozmawiamy, nie trzymamy się
za ręce i w żaden inny sposób nie demonstrujemy uczuć.
Na studniówkę Ka nie
zostałam zaproszona .O tym ,kto może lub nie może brać w niej
udział decydowało grono profesorskie. W jego klasie zresztą ten
problem prawie nie istnieje . Brakuje zaledwie 2 czy 3 dziewcząt.
Jest za to na tym balu
moja przyjaciółka R. Cóż, jej chłopak P. jest jednym z
najlepszych uczniów w szkole , udziela się w kółkach naukowych ,
sporcie i w ogóle jest człowiekiem wszechstronnym. Wiele mu wolno.
Zaprosić na studniówkę swoją dziewczynę z młodszej klasy
również. Opinie o tym w naszej klasie były różne. Nie wszystkim
się to podobało, uważali wręcz, że R się wkręciła , mieli za
złe... Ja swoim zwyczajem milczałam , nie interesowały mnie tego
rodzaju gierki. R uważałam za swoją przyjaciółkę i nie
dopatrywałam się w jej zachowaniu niczego złego.
Resztę składu jakoś
uzupełniono..Studniówki odbywały się w szkole. Na tę okazje
klasy zamieniały się , a to w galerie sztuki, a to w las, plażę,
czy średniowieczny zamek, czy co tam która klasa wymyśliła i
zbudowała. Tradycją był konkurs na najlepsze dekoracje.
Obowiązywał też strój wieczorowy. Dla dziewczyn , długa , czarna
lub granatowa spódnica, dla chłopaków garnitur i obowiązkowo
muszka. W tym jednym dniu wolno też było zrobić sobie makijaż.
Dziś to brzmi śmiesznie , ale w roku 1979 takie właśnie zasady w
naszym LO obowiązywały.
Mniej- więcej w tym
czasie poznałam siostrę Ka i nawet zostałam zaproszona do jego
domu . O ile mama Ka przyjęła mnie bardzo sympatycznie i ucieszyła
z podarowanej jej gerbery , o tyle siostra od początku trzymała
dystans i miała za złe. Do dziś nie wiem co faktycznie wtedy do
mnie miała i nawet nie zamierzam o to pytać. Nasz związek ( na
potrzebę tego co piszę użyłam słowa bardzo uwspółcześnionego
– w końcu lat 70-tych słowo związek funkcjonowało w odniesieniu
do małżeństwa ) , zaczął wyglądać poważnie , ale też
nadchodził dla obojga nas czas poważnych decyzji i planowania
przyszłości .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz