piątek, 27 lipca 2012

Czas na snucie planów


Jak przewidywałam , gorsze oceny mają wpływ na moje relacje z rodzicami. Teraz dopiero mi dokuczają , o studiach każą zapomnieć. Wtedy to usłyszałam, też przy okazji ,że właściwie to w ogóle nie powinno być mnie na tym świecie i że matka żałuje,ze nie pozbyła się ciąży. Dziwne i porażające uczucie ,usłyszeć coś takiego z ust własnej matki . Odbiera wiarę w siebie i wiarę w człowieka w ogóle. Płaczę z tego powodu w poduszkę kilka kolejnych nocy. Od całkowitego załamania dzieli mnie tylko świadomość ,że istnieje ktoś , kto darzy mnie jakąś sympatią i to, ja mam na kim skupić swoje uczucia – to jest nawet ważniejsze. Teraz znów jest między Ka i mną jak było. Koleżanki i koledzy ze szkoły tez już nie dziwią się ,że jesteśmy razem. I nie robią złośliwych uwag. Przyjęli do wiadomości. My sami nie obnosimy się ze swoim uczuciem. Na przerwach zazwyczaj tylko rozmawiamy, nie trzymamy się za ręce i w żaden inny sposób nie demonstrujemy uczuć.
Na studniówkę Ka nie zostałam zaproszona .O tym ,kto może lub nie może brać w niej udział decydowało grono profesorskie. W jego klasie zresztą ten problem prawie nie istnieje . Brakuje zaledwie 2 czy 3 dziewcząt.
Jest za to na tym balu moja przyjaciółka R. Cóż, jej chłopak P. jest jednym z najlepszych uczniów w szkole , udziela się w kółkach naukowych , sporcie i w ogóle jest człowiekiem wszechstronnym. Wiele mu wolno. Zaprosić na studniówkę swoją dziewczynę z młodszej klasy również. Opinie o tym w naszej klasie były różne. Nie wszystkim się to podobało, uważali wręcz, że R się wkręciła , mieli za złe... Ja swoim zwyczajem milczałam , nie interesowały mnie tego rodzaju gierki. R uważałam za swoją przyjaciółkę i nie dopatrywałam się w jej zachowaniu niczego złego.
Resztę składu jakoś uzupełniono..Studniówki odbywały się w szkole. Na tę okazje klasy zamieniały się , a to w galerie sztuki, a to w las, plażę, czy średniowieczny zamek, czy co tam która klasa wymyśliła i zbudowała. Tradycją był konkurs na najlepsze dekoracje. Obowiązywał też strój wieczorowy. Dla dziewczyn , długa , czarna lub granatowa spódnica, dla chłopaków garnitur i obowiązkowo muszka. W tym jednym dniu wolno też było zrobić sobie makijaż. Dziś to brzmi śmiesznie , ale w roku 1979 takie właśnie zasady w naszym LO obowiązywały.
Mniej- więcej w tym czasie poznałam siostrę Ka i nawet zostałam zaproszona do jego domu . O ile mama Ka przyjęła mnie bardzo sympatycznie i ucieszyła z podarowanej jej gerbery , o tyle siostra od początku trzymała dystans i miała za złe. Do dziś nie wiem co faktycznie wtedy do mnie miała i nawet nie zamierzam o to pytać. Nasz związek ( na potrzebę tego co piszę użyłam słowa bardzo uwspółcześnionego – w końcu lat 70-tych słowo związek funkcjonowało w odniesieniu do małżeństwa ) , zaczął wyglądać poważnie , ale też nadchodził dla obojga nas czas poważnych decyzji i planowania przyszłości . 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz