Powrót do domu trudny.
Matka obrażona powitała mnie wyzwiskami i zarzutem ,że babcia
nastawia mnie przeciw niej. Ojciec obrażony na nią i już po
chwili na mnie. Trudno zgadnąć dlaczego. Na nią zapewne dlatego
,że ośmiela się powiedzieć coś złego na jego matkę , na mnie
,że ,że śmiem przeczyć i stawać przeciw swojej. Kompletny chaos.
Moje wakacyjne skarby grzybki i przetwory owocowe pozostają
niedocenione , ba nawet niezauważone … No cóż … Nie pierwszy
to raz. Porażkę przyjmuję jak zwykle .
Wróciłam półtora
tygodnia przed początkiem roku szkolnego . Wiadomo; zawsze przed
początkiem roku trzeba się było przygotować , kupić zeszyty,
przybory szkolne , podręczniki. Nie ma komórek , sms-ów, meili ,
żadne z nas nie ma w domu telefonu , a jednak już następnego dnia
spotkaliśmy się z Ka w mieście. Ostatnie dni wakacji spędzamy
pomiędzy kompletowaniem podręczników, spacerami i wycieczkami
rowerowymi . Potem jest jak zwykle ,szkoła , klub filmowy ,
wycieczki rowerowe , spotkania u mnie... Do domu chłopaka chodzić
nie wypada . Mam w nosie wszelkie nakazy i konwenanse – w tym
czasie doszłam już do tego, że nie koniecznie muszę zawsze
trzymać się zasad , ale ze względu na poglądy wpojone mi przez
babcię ten zwyczaj akurat honoruję . Już wtedy postanowiłam
sobie solennie ,że nie chcę tkwić w skostnieniu i nie będę się
w życiu kierować tym co ludzie powiedzą .
Początek jesieni
przyniósł nam oprócz intensywnej nauki i bajecznych kolorów w
otoczeniu , pierwsze pocałunki , przytulenia , pieszczoty . Mam
wrażenie , że żyję gdzieś pomiędzy światami , a może w
jakimś abstrakcyjnie własnym. Z jednej strony koszmarna atmosfera
domu rodzinnego , z drugiej podniecające odkrywanie pierwszego
uczucia , a także fizycznej bliskości. Obydwoje przeżywamy tę
bliskość bardzo silnie, coraz trudniej nam się rozstać a jednak
wciąż to nasze zauroczenie pozostaje nie nazwane.
Pewnego październikowego
wieczoru robię odkrycie:
KOCHAM KA! Zaliczam
kolejną nieprzespaną noc ciesząc się tą myślą, snując
marzenia i nabierając pewności , że to już nie jest tylko
zauroczenie . Długo jeszcze sobie o tym nie mówimy , ale świat
zdecydowanie pięknieje , a czarowny wpływ miłości łagodzi i
neutralizuje , to co w moim życiu ciemne i smutne.
Czas jak gdyby nieznacznie
przyśpieszył...
A tymczasem nad naszym
Krajem przemknął znów cień historii , a czające się wokół
zmiany zrobiły krok ku nam – wciąż jeszcze nie wielki , ale
zbliżały się nieuchronnie.
Od jakiegoś czasu na
razie prawie niezauważalnie zaczęły znikać ze sklepów różne
towary. Nie było pustych półek , ale wiele rzeczy trudno było
dostać . Pojawiały się tylko od czasu do czasu. Ludzie trochę
narzekali, coś kombinowali, coś gdzieś załatwiali i całkiem nie
źle sobie radzili. Na razie nikt jeszcze nie odbierał tego jako
zapowiedzi późniejszego kryzysu i zmian , które miały nadejść
już niedługo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz