Mam już z górki. Przekroczyłam
pięćdziesiątkę; równo z wybiciem godziny 0.15 – 1 stycznia
tegoż roku stuknęło mi wiosen 51. Nie żebym się tym jakoś
specjalnie przejęła, wieku w lustrze wciąż jeszcze nie widzę.
Jeśli już, to raczej go czuję. Niedawno jednak stwierdziłam ,że
na starszą panią jeszcze się nie nadaję . Nie mniej pamięć jest
ulotna i trzeba ku potomnym coś napisać. Może ku przestrodze, może
dla pamięci , może dla podniesienia ducha i trochę po to , by
zmierzyć się z duchami przeszłości. Tych jest dużo i krążą
sobie gdzieś w zakamarkach pamięci , na co dzień zepchnięte w
niebyt . Czają się jednak i tylko czekają by w jakiejś chwili
słabości pokazać swoje ja.
Ostatniej nocy jeden taki na mnie
wyskoczył. Uświadomiłam sobie, że kiedy odejdzie moje pokolenie ,
wraz z nim odejdzie przeszłość a groby naszych dziadków i
pradziadków zostaną zapomniane. Bo przecież nasze dzieci i wnuki
będą dbać ( jeśli w ogóle będą ) o te świeże , dziadków i
rodziców …
Dziwne myśli mnie nachodzą czasami...
Żeby jednak zbytnio nie przynudzać
wrócę do moich zapisków. Na początek kilka zdjęć z dzieciństwa
.
Zdjęcie 1.
Mała dziewczynka w zielonym sweterku
robionym ręcznie na drutach , białym fartuszku z falbankami i
aksamitnym bordowym kapturku na głowie , drepcze za babcią ubraną
w szarą tweedową suknię z wypustkami w kratkę i różowo- czarny
fartuch do ogrodu . Ogród jest ogromny - tak jej się wtedy wydaje ,
i pusty. To początek wiosny . Ogród otacza chruściany płot zza
którego dziewczynka w aksamitnym kapturku widzi tylko dachy domów ,
kryte czerwoną dachówką i czubki drzew. Wśród krzaków porzeczek
i w żywopłocie zając wielkanocny ukrył prezenty. Dziewczynka
szuka ich z przejęciem i cieszy się na widok skromnej torebki
kolorowych jajeczek i celofanowej paczki pomarańczowych groszków.
Zdjęcie 2
Plastikowy kot w butach , lala
szmaciocha z wielkimi namalowanymi oczkami i rudymi warkoczami,
zielone blaszane wiaderko, foremki do babek z piasku , gumowa
piszcząca żaba , pluszowy miś , który stracił jedno oko, jeszcze
jedna lala z cieniutkiego plastiku ze smukłymi nogami, ubrana w stój
krakowski i mała dziewczynka z jasną grzywką w sukience w kwiatki.
Wszystko to razem siedzi na zalanej słońcem trawie przed domem .
Zdjęcie 3
Rozgrzany piec w pokoju , tykanie
starego zegara i zapach pieczonych jabłuszek . Na krześle obok
pieca siedzi ciocia Jadwiga , siostra Babci , na leżance oparta o
poduszki Babcia Stanisława , obok
mała dziewczynka w czerwonej
włóczkowej sukni. Babcia robi na drutach skarpetki , mała
dziewczynka próbuje ją naśladować . W zielonym wiaderku ma swój
własny kłębuszek włóczki i własne druty, ciocia Jadwiga czyta
coś na głos . Pod piecem śpi bury kot , a za oknem
wyje jesienny, ponury wiatr.
Zdjęcie 4
Wokół okrągłego stołu rodzice
małej dziewczynki , dalecy , właściwie obcy ( dziewczynka widuje
ich 1 czasem 2 razy w roku), ciocia Jadwiga - siostra Babci , wujek
Maurycy w szarym , mundurze lotnika i mała dziewczynka w czerwonej,
wyszywanej sukience z koronkowym kołnierzykiem . W kąciku
niezapomnianie pachnąca choinka , na której wisi tylko 12 bombek i
dwa szklane ptaszki , ale płoną prawdziwe świeczki . Babcia stawia
na stole zupę grzybową , kapustę i jakieś ryby . Wszyscy dzielą
się opłatkiem a potem śpiewają kolędy . Droga na Pasterkę długa
, a obsypany śniegiem las , połyskujący blaskiem odbitych gwiazd
bajkowy i cichy. Magia Wigilijnej nocy. I jeszcze potężny dźwięk
organów na początku Mszy Św. " Bóg się rodzi"
Zdjęcie 5
Las, ogromny , tajemniczy i groźny .
Mała dziewczynka chodzi po nim trzymając babcie mocno za ręce i
drży na każdy nieznany jej odgłos ale pracowicie zbiera do swojego
zielonego wiaderka jagody i poziomki. Babcia ugotuje z nich zupę
jagodową . Na obiad będą też uzbierane w lesie grzyby , a w
sobotę obie upieką ciasto. Babcia w dużej foremce, mała
dziewczynka w małej , zrobionej z puszki po rybach. Dziewczynka jest
już przecież całkiem duża , nawet ma swoje obowiązki: karmi kury
ziarnem , które babcia wsypuje jej do zielonego wiaderka i zamiata
schody do sieni miotłą - drapaką a buremu kotu nalewa mleka do
jego miseczki.
Zdjęcie 7
Na skraju wsi , pod lasem kamienna
figura Matki Bożej - dar dziękczynny mieszkańców wsi , za
zakończoną wojnę . Mała dziewczynka
niesie ogromny bukiet kwiatów , urwany w babcinym ogrodzie, babcia
wiadro wody . Obie z babcią idą do Figury , zmienić bukiety na
świeże . Idą tak, jak w każdy sobotni wieczór , kiedy słońce
zachodzi nad lasem , a w powietrzu unosi się zapach ziół i kwiatów
z pobliskich ogrodów. Po skończonej pracy obie klękają na stopniu
i modlą się głośno :" Maryjo Królowo Polski ..."
Zdjęcie 8
Zimno , w powietrzu wirują pojedyńcze
płatki śniegu . Babcia , wujek Maurycy , ciocia Jadwiga
i Tata małej dziewczynki stoją wokół
grobu . Na grobie leży wieniec zrobiony ze świerku , papierowych
kwiatów z kolorowej krepy i pomalowanych srebrolem liści paproci.
Obok zwykłe, białe świece. Wiatr gasi je co chwilę , a wszyscy
starają się choć trochę osłonić płomień od wiatru. Mała
dziewczynka już wie, że w tym grobie leży jej Dziadek. Razem z
wszystkimi odmawia głośno " wieczny odpoczynek..."
Zdjęcie 9
Okno w kuchni ,z nicianą firanką , na
oknie pelargonie i wygrzewający się w promieniach przedwiosennego
słońca bury kot .Z topniejących sopli , spod okapu wesoło kapie
woda. Dziewczynka lubi kapiącą z dachu wodę. Babcia siedzi przy
oknie , stara ,jeszcze XIX - wieczna maszyna do szycia stuka
rytmicznie . Babcia szyje ubranko dla nowej lalki . Mała dziewczynka
w białym fartuszku siedzi obok przy stole , grubą igłą szyje
pracowicie ubranko dla innej lalki . Ściegi jeszcze grube i
nieporadne .
Zdjęcie 10
Drewniane ławki w kolejowym wagonie.
Mała dziewczynka przyciska do siebie plastikową lalkę , której na
podróż do miasta babcia uszyła niebieską sukienkę i płacze .
Płacze tak kilka godzin , przez całą drogę do miasta i nieznanego
sobie świata , do obcych ludzi , których babcia każe nazywać
rodzicami . Z pociągu wysiada mała , smutna i przerażona dorosła.
Mała dziewczynka została gdzieś po drodze .
Daleko od świata , w pięknym
otoczeniu , bezpiecznie i spokojnie upływało mi dzieciństwo.
Babcia Stanisława opiekowała się mną jak umiała najlepiej.
Urodziła się jeszcze w XIX wieku, dokładnie w roku 1897. Kiedy
wzięła mnie na wychowanie miała już 64 lata. Dla osoby w tym
wieku to ogromny wysiłek a jednak się go podjęła. Opiekowała się
mną , wychowywała , uczyła od 3 miesięcy do 7 lat ,aż rodzice
przypomnieli sobie o mnie i postanowili zabrać do miasta ,że niby
lepsze szkoły, lepszy start i nie wiem co jeszcze lepsze , bo z
pewnością nie życie w ich domu o czym miałam się niebawem
przekonać na własnej skórze. Z chwilą kiedy musiałam z nimi
pojechać ,bezpowrotnie straciłam poczucie bezpieczeństwa . Odtąd
w życiu towarzyszył mi strach. Bałam się nieustannie . Pamiętam
taką sytuacje z pierwszych dni pobytu u rodziców : w miseczce na
stole leżały gruszki. Chociaż je uwielbiam , nie ośmieliłam się
nawet zapytać czy mogę się poczęstować. Gruszki po kilku dniach
zgniły. I tak już zostało , o nic nie prosiłam ,o nic nie
pytałam , przyjmowałam to co mi dali ,robiłam co kazali i
tęskniłam za babcią. Często pisałam do niej listy. Czytać i
pisać nauczono mnie wcześnie. Nie pamiętam dokładnie, ale musiało
to być w wieku 4- 4,5 lat. Kiedy szłam do szkoły umiałam już
dobrze czytać i pisać. Nawet list do babci umiałam już
zaadresować. Nic dziwnego; na wsi nie było telewizorów , wieści
ze świata docierały do nas przez tzw. głośnik. Wisiało na
ścianie w pokoju pudło z pokrętłem , ściągało tylko pierwszy
program Polskiego Radia i w porywach program z Poznania . Z tamtych
audycji pamiętam relacje z Wyścigu Pokoju , Rolniczy Kwadrans i
komunikaty o stanie wód. Zimy na wsi bywały bardzo długie więc w
wolnym czasie pisało się mnóstwo listów do rodziny i znajomych
oraz czytało gazety i książki . Życie biegło zgodnie z cyklem
pór roku i kalendarzem świąt kości elnych i państwowych.
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz