sobota, 21 stycznia 2012

trochę o dzieciństwie - nie koniecznie szczęśliwym 1 1


      Mam już z górki. Przekroczyłam pięćdziesiątkę; równo z wybiciem godziny 0.15 – 1 stycznia tegoż roku stuknęło mi wiosen 51. Nie żebym się tym jakoś specjalnie przejęła, wieku w lustrze wciąż jeszcze nie widzę. Jeśli już, to raczej go czuję. Niedawno jednak stwierdziłam ,że na starszą panią jeszcze się nie nadaję . Nie mniej pamięć jest ulotna i trzeba ku potomnym coś napisać. Może ku przestrodze, może dla pamięci , może dla podniesienia ducha i trochę po to , by zmierzyć się z duchami przeszłości. Tych jest dużo i krążą sobie gdzieś w zakamarkach pamięci , na co dzień zepchnięte w niebyt . Czają się jednak i tylko czekają by w jakiejś chwili słabości pokazać swoje ja.
Ostatniej nocy jeden taki na mnie wyskoczył. Uświadomiłam sobie, że kiedy odejdzie moje pokolenie , wraz z nim odejdzie przeszłość a groby naszych dziadków i pradziadków zostaną zapomniane. Bo przecież nasze dzieci i wnuki będą dbać ( jeśli w ogóle będą ) o te świeże , dziadków i rodziców …
Dziwne myśli mnie nachodzą czasami...
Żeby jednak zbytnio nie przynudzać wrócę do moich zapisków. Na początek kilka zdjęć z dzieciństwa .

Zdjęcie 1.
Mała dziewczynka w zielonym sweterku robionym ręcznie na drutach , białym fartuszku z falbankami i aksamitnym bordowym kapturku na głowie , drepcze za babcią ubraną w szarą tweedową suknię z wypustkami w kratkę i różowo- czarny fartuch do ogrodu . Ogród jest ogromny - tak jej się wtedy wydaje , i pusty. To początek wiosny . Ogród otacza chruściany płot zza którego dziewczynka w aksamitnym kapturku widzi tylko dachy domów , kryte czerwoną dachówką i czubki drzew. Wśród krzaków porzeczek i w żywopłocie zając wielkanocny ukrył prezenty. Dziewczynka szuka ich z przejęciem i cieszy się na widok skromnej torebki kolorowych jajeczek i celofanowej paczki pomarańczowych groszków.

Zdjęcie 2
Plastikowy kot w butach , lala szmaciocha z wielkimi namalowanymi oczkami i rudymi warkoczami, zielone blaszane wiaderko, foremki do babek z piasku , gumowa piszcząca żaba , pluszowy miś , który stracił jedno oko, jeszcze jedna lala z cieniutkiego plastiku ze smukłymi nogami, ubrana w stój krakowski i mała dziewczynka z jasną grzywką w sukience w kwiatki. Wszystko to razem siedzi na zalanej słońcem trawie przed domem .

Zdjęcie 3
Rozgrzany piec w pokoju , tykanie starego zegara i zapach pieczonych jabłuszek . Na krześle obok pieca siedzi ciocia Jadwiga , siostra Babci , na leżance oparta o poduszki Babcia Stanisława , obok
mała dziewczynka w czerwonej włóczkowej sukni. Babcia robi na drutach skarpetki , mała dziewczynka próbuje ją naśladować . W zielonym wiaderku ma swój własny kłębuszek włóczki i własne druty, ciocia Jadwiga czyta coś na głos . Pod piecem śpi bury kot , a za oknem
wyje jesienny, ponury wiatr.

Zdjęcie 4
Wokół okrągłego stołu rodzice małej dziewczynki , dalecy , właściwie obcy ( dziewczynka widuje ich 1 czasem 2 razy w roku), ciocia Jadwiga - siostra Babci , wujek Maurycy w szarym , mundurze lotnika i mała dziewczynka w czerwonej, wyszywanej sukience z koronkowym kołnierzykiem . W kąciku niezapomnianie pachnąca choinka , na której wisi tylko 12 bombek i dwa szklane ptaszki , ale płoną prawdziwe świeczki . Babcia stawia na stole zupę grzybową , kapustę i jakieś ryby . Wszyscy dzielą się opłatkiem a potem śpiewają kolędy . Droga na Pasterkę długa , a obsypany śniegiem las , połyskujący blaskiem odbitych gwiazd bajkowy i cichy. Magia Wigilijnej nocy. I jeszcze potężny dźwięk organów na początku Mszy Św. " Bóg się rodzi"



Zdjęcie 5
Las, ogromny , tajemniczy i groźny . Mała dziewczynka chodzi po nim trzymając babcie mocno za ręce i drży na każdy nieznany jej odgłos ale pracowicie zbiera do swojego zielonego wiaderka jagody i poziomki. Babcia ugotuje z nich zupę jagodową . Na obiad będą też uzbierane w lesie grzyby , a w sobotę obie upieką ciasto. Babcia w dużej foremce, mała dziewczynka w małej , zrobionej z puszki po rybach. Dziewczynka jest już przecież całkiem duża , nawet ma swoje obowiązki: karmi kury ziarnem , które babcia wsypuje jej do zielonego wiaderka i zamiata schody do sieni miotłą - drapaką a buremu kotu nalewa mleka do jego miseczki.

Zdjęcie 7

Na skraju wsi , pod lasem kamienna figura Matki Bożej - dar dziękczynny mieszkańców wsi , za
zakończoną wojnę . Mała dziewczynka niesie ogromny bukiet kwiatów , urwany w babcinym ogrodzie, babcia wiadro wody . Obie z babcią idą do Figury , zmienić bukiety na świeże . Idą tak, jak w każdy sobotni wieczór , kiedy słońce zachodzi nad lasem , a w powietrzu unosi się zapach ziół i kwiatów z pobliskich ogrodów. Po skończonej pracy obie klękają na stopniu i modlą się głośno :" Maryjo Królowo Polski ..."

Zdjęcie 8
Zimno , w powietrzu wirują pojedyńcze płatki śniegu . Babcia , wujek Maurycy , ciocia Jadwiga
i Tata małej dziewczynki stoją wokół grobu . Na grobie leży wieniec zrobiony ze świerku , papierowych kwiatów z kolorowej krepy i pomalowanych srebrolem liści paproci. Obok zwykłe, białe świece. Wiatr gasi je co chwilę , a wszyscy starają się choć trochę osłonić płomień od wiatru. Mała dziewczynka już wie, że w tym grobie leży jej Dziadek. Razem z wszystkimi odmawia głośno " wieczny odpoczynek..."


Zdjęcie 9
Okno w kuchni ,z nicianą firanką , na oknie pelargonie i wygrzewający się w promieniach przedwiosennego słońca bury kot .Z topniejących sopli , spod okapu wesoło kapie woda. Dziewczynka lubi kapiącą z dachu wodę. Babcia siedzi przy oknie , stara ,jeszcze XIX - wieczna maszyna do szycia stuka rytmicznie . Babcia szyje ubranko dla nowej lalki . Mała dziewczynka w białym fartuszku siedzi obok przy stole , grubą igłą szyje pracowicie ubranko dla innej lalki . Ściegi jeszcze grube i nieporadne .

Zdjęcie 10
Drewniane ławki w kolejowym wagonie. Mała dziewczynka przyciska do siebie plastikową lalkę , której na podróż do miasta babcia uszyła niebieską sukienkę i płacze . Płacze tak kilka godzin , przez całą drogę do miasta i nieznanego sobie świata , do obcych ludzi , których babcia każe nazywać rodzicami . Z pociągu wysiada mała , smutna i przerażona dorosła. Mała dziewczynka została gdzieś po drodze .

Daleko od świata , w pięknym otoczeniu , bezpiecznie i spokojnie upływało mi dzieciństwo. Babcia Stanisława opiekowała się mną jak umiała najlepiej. Urodziła się jeszcze w XIX wieku, dokładnie w roku 1897. Kiedy wzięła mnie na wychowanie miała już 64 lata. Dla osoby w tym wieku to ogromny wysiłek a jednak się go podjęła. Opiekowała się mną , wychowywała , uczyła od 3 miesięcy do 7 lat ,aż rodzice przypomnieli sobie o mnie i postanowili zabrać do miasta ,że niby lepsze szkoły, lepszy start i nie wiem co jeszcze lepsze , bo z pewnością nie życie w ich domu o czym miałam się niebawem przekonać na własnej skórze. Z chwilą kiedy musiałam z nimi pojechać ,bezpowrotnie straciłam poczucie bezpieczeństwa . Odtąd w życiu towarzyszył mi strach. Bałam się nieustannie . Pamiętam taką sytuacje z pierwszych dni pobytu u rodziców : w miseczce na stole leżały gruszki. Chociaż je uwielbiam , nie ośmieliłam się nawet zapytać czy mogę się poczęstować. Gruszki po kilku dniach zgniły. I tak już zostało , o nic nie prosiłam ,o nic nie pytałam , przyjmowałam to co mi dali ,robiłam co kazali i tęskniłam za babcią. Często pisałam do niej listy. Czytać i pisać nauczono mnie wcześnie. Nie pamiętam dokładnie, ale musiało to być w wieku 4- 4,5 lat. Kiedy szłam do szkoły umiałam już dobrze czytać i pisać. Nawet list do babci umiałam już zaadresować. Nic dziwnego; na wsi nie było telewizorów , wieści ze świata docierały do nas przez tzw. głośnik. Wisiało na ścianie w pokoju pudło z pokrętłem , ściągało tylko pierwszy program Polskiego Radia i w porywach program z Poznania . Z tamtych audycji pamiętam relacje z Wyścigu Pokoju , Rolniczy Kwadrans i komunikaty o stanie wód. Zimy na wsi bywały bardzo długie więc w wolnym czasie pisało się mnóstwo listów do rodziny i znajomych oraz czytało gazety i książki . Życie biegło zgodnie z cyklem pór roku i kalendarzem świąt kości elnych i państwowych.
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz