wtorek, 24 września 2013

Koniec dekady I

Burzliwa i obfitująca w wydarzenia ósma dekada XX wieku dobiegała końca . Przyniosła wiele zmian , wiele zawirowań , przewróciła do góry nogami znany i zaakceptowany porządek rzeczy. Nagle zyskaliśmy dostęp do dóbr, tych materialnych i nie materialnych dotąd nam nie znanych . Nie wszystkie niosły z sobą tylko pozytywne wartości. Częściej okazywało się ,że „nie wszystko złoto co się świeci z góry” - że pozwolę sobie przywołać słowa wieszcza. A na myśli mam tak zwaną kulturę masową . W moim odczuciu trudno to zresztą nazywać kulturą . Słowo kultura kojarzyło mi się zawsze z potrzebami wyższymi; znajomością malarstwa, muzyki, czytaniem klasycznej literatury , teatrem , ambitnym kinem itp. Łatwo wpadająca w ucho muzyczka , składane z kilku powypadkowych ale przecież markowe fury ,różne talk schow- y w TV , McDonald i piwo przy grillu do tego gatunku mi nie pasowało. Już raczej coś w rodzaju „panem et circenses „ czyli chleb i igrzyska byłyby tu odpowiedniejszym określeniem. Tak czy inaczej „Zachód” , o którym większość z nas śniła zawitał do nas w całej okazałości ; technologie, nie znane dotąd owoce i warzywa, owoce morza , kuchnia włoska czy francuska, zagraniczne wycieczki , niemieckie programy telewizyjne w tym szczególnie popularne kanały muzyczne, motocykle i skutery , ale także muzyka rockowa , subkultury , zachodnie zespoły , znane marki kosmetyków i ciuchów... To wszystko mogliśmy mieć . Oczywiście nie każdy i nie od razu. Te wszystkie dobra były dostępne jedynie dla nielicznych posiadaczy większej gotówki. Przeciętny , szary i mało przedsiębiorczy obywatel nadal zmagał się z nie zbyt zasobnym portfelem i z coraz większym trudem wiązał koniec z końcem. Dla większości cena za wolność okazała się nazbyt wygórowana a wyobrażenie nie przystawało do rzeczywistości . To rodziło frustrację i podłamywało morale a w konsekwencji sprawiło ,że tylko utrwaliło niezadowolenie i postawy roszczeniowe. Niektórzy z wyrzekania na złą sytuację i wyciągania rąk po wsparcie do opieki społecznej uczynili sobie sposób na życie a kolejne , młode pokolenie właśnie tę postawę powiela. Największą grupą takich sfrustrowanych nieudaczników okazali się w tamtym czasie o dziwo dobrze wykształceni na uczelniach wyższych
intelektualiści ; różni utytułowani pracownicy naukowi , nauczyciele akademiccy i nie tylko a także sporo lekarzy , pracowników kultury i artystów .
Niezmiernie mnie to dziwiło , bo mimo trudności dla chcących i odważnych , nie obawiających się nowych wyzwań, ciężkiej pracy i wyrzeczeń świat dobrobytu stał otworem i kusił. Nawet dla takich jak my, nie mających ani potrzebnej wiedzy ekonomicznej, ani doświadczenia , ani pieniędzy na start, skaczących trochę desperacko na głęboką wodę . Rynek był tak żądny dóbr i technologii, panował taki pęd w stronę nowoczesności i chęć nadrobienia tych kilkudziesięciu lat za żelazną bramą ,że można było robić wszystko, byle tylko stworzyć sobie wizję i ją konsekwentnie realizować.

Miał być dobrobyt a tu co; zamiast dobrobytu szaleje inflacja i szerzy się bezrobocie ( zjawisko wciąż dla przyzwyczajonych do opieki państwa obywateli wręcz kuriozalne) i zamiast beztrosko patrzeć jak rośnie górka banknotów w szufladzie , trzeba zawinąć rękawy i pracować od świtu do nocy z dość marnym skutkiem . Nie każdemu to pasowało , a rzecz precyzując , większości n i e pasowało. Zmiany jednak postępowały i nie było już takiej siły , która mogła przywrócić stary , dobrze znany ład. 
cdn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz