środa, 25 września 2013

Koniec dekady cd

Jak wspomniałam to co oferował Zachód często nie było takie świetlane jak nam się roiło w marzeniach , ale przyniosło też wiele pozytywnych zmian. Klient stał się naszym potencjalnym pracodawcą i w myśl kupieckiego powiedzenia panem, petent – klientem urzędu , kontrahent – mile widzianym gościem . Zafunkcjonowała nowa forma etosu pracy . Szybko okazało się ,że stanowisko w urzędzie czy biurze lub sekretariacie zobowiązuje ; do schludnego , stonowanego stroju, uprzejmego uśmiechu , zaproponowania kawy kontrahentowi, grzeczne „co dla pani/pana” lub „ w czym mogę pomóc” zamiast funkcjonującego wiele lat w każdym sklepie burknięcia z obrażoną miną „co ma być ?” . W przypadku rzemieślników różnej maści i firm budowlano- remontowych , ważny stawał się dobry wizerunek , na budowach zaczęło się zwracać uwagę na porządek ,poukładane narzędzia, zabezpieczone materiały budowlane i samo miejsce pracy a malarz czy hydraulik za punkt honoru zaczął sobie stawiać posprzątanie po swojej robocie. Śmieszne ? A jednak nie. Dla naszego pokolenia przyzwyczajonego do powszechnej bylejakości ; dyrektora w rozciągniętym swetrze i petem w zębach , obrażonej na cały świat, gburowatej ekspedientki albo panienki z okienka na poczcie czy hydraulika - bałaganiarza ,to także było coś nowego i oznaczało wielką zmianę in plus. Podobnie jak kawa podawana w filiżance i świeczka na kawiarnianym stole zapalana przez kelnera zaraz po podaniu menu gościowi. Ot takie nic nie znaczące drobiazgi, ale jakże poprawiały jakość naszej szaro- burej dotąd egzystencji. W tamtych latach ,w chwili transformacji ustrojowej na przełomie dekad , te drobiazgi były dla nas nie tylko zauważalne ale i znaczące. Dawały poczucie przynależności do lepszego świata .
Sylwestra obchodziliśmy rozrywkowo w rytm Lambady. Niektórzy pewnie ten przebój pamiętają , a jeśli nie , to do znalezienia w necie na Youtube. Lambada była w roku 1989 /1990 wielkim przebojem. Nadawały ją wszystkie stacje radiowe i telewizyjne , melodia dobiegała z otwartych okien i aut , nucili i próbowali tańczyć ją wszyscy . Próbowali, bo wcale nie jest tańcem łatwym do opanowania. Dorobiła się nawet dowcipu . O tym ,że żeby dobrze zatańczyć Lambadę trzeba sobie za przeproszeniem w tylną część ciała włożyć dobrze zaostrzony ołówek i rysować nim ósemki na ścianie .
Nowy rok zaczął się nie zbyt ciekawie przynajmniej jeśli chodzi o sprawy w Kraju.
Zmiany postępowały . W końcu stycznia zakończyła oficjalnie swoją działalność Przewodnia Siła Narodu czyli PZPR . Starzy wyjadacze partyjni z gór i wyżyn władzy z autentyczną łzą w oku patrzyli jak poczet sztandarowy po raz ostatni wynosi czerwony sztandar i ze wzruszeniem w głosie po raz ostatni śpiewali „ Wyklęty powstań ludu ziemi „ . Wraz z partią działalność zakończył również jej organ medialny „Trybuna Ludu”. Świat miał już nigdy nie być taki sam . Jednych to cieszyło inni , jak moja matka na przykład ubolewali , a zmian zaakceptować nie chcieli.

Szalała inflacja . W marcu padł jej rekord : 1360% . Jeszcze długo utrzymał się ten poziom. Płaciło się w setkach tysięcy , a pensje dostawało w milionach . Mogę więc śmiało o sobie powiedzieć ,że kiedyś byłam milionerką . Wtedy jednak w 1990 miliona jeszcze nie zarabiałam. Nie wiele ponad milion zarabiał Ka – mimo nadchodzących zmian wciąż jeszcze na posadzie budżetowej . O zmianach w jego zakładzie się mówiło już głośno i dużo, że niby prywatyzacja, że zmiana dyrekcji , nowe układy - spod znaku Solidarności itp. Jak wszędzie. Jak to będzie w praktyce nikt do końca nie wiedział

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz