Jak wspomniałam to co
oferował Zachód często nie było takie świetlane jak nam się
roiło w marzeniach , ale przyniosło też wiele pozytywnych zmian.
Klient stał się naszym potencjalnym pracodawcą i w myśl
kupieckiego powiedzenia panem, petent – klientem urzędu ,
kontrahent – mile widzianym gościem . Zafunkcjonowała nowa forma
etosu pracy . Szybko okazało się ,że stanowisko w urzędzie czy
biurze lub sekretariacie zobowiązuje ; do schludnego , stonowanego
stroju, uprzejmego uśmiechu , zaproponowania kawy kontrahentowi,
grzeczne „co dla pani/pana” lub „ w czym mogę pomóc”
zamiast funkcjonującego wiele lat w każdym sklepie burknięcia z
obrażoną miną „co ma być ?” . W przypadku rzemieślników
różnej maści i firm budowlano- remontowych , ważny stawał się
dobry wizerunek , na budowach zaczęło się zwracać uwagę na
porządek ,poukładane narzędzia, zabezpieczone materiały budowlane
i samo miejsce pracy a malarz czy hydraulik za punkt honoru zaczął
sobie stawiać posprzątanie po swojej robocie. Śmieszne ? A jednak
nie. Dla naszego pokolenia przyzwyczajonego do powszechnej
bylejakości ; dyrektora w rozciągniętym swetrze i petem w zębach
, obrażonej na cały świat, gburowatej ekspedientki albo panienki
z okienka na poczcie czy hydraulika - bałaganiarza ,to także było
coś nowego i oznaczało wielką zmianę in plus. Podobnie jak kawa
podawana w filiżance i świeczka na kawiarnianym stole zapalana
przez kelnera zaraz po podaniu menu gościowi. Ot takie nic nie
znaczące drobiazgi, ale jakże poprawiały jakość naszej szaro-
burej dotąd egzystencji. W tamtych latach ,w chwili transformacji
ustrojowej na przełomie dekad , te drobiazgi były dla nas nie tylko
zauważalne ale i znaczące. Dawały poczucie przynależności do
lepszego świata .
Sylwestra obchodziliśmy
rozrywkowo w rytm Lambady. Niektórzy pewnie ten przebój pamiętają
, a jeśli nie , to do znalezienia w necie na Youtube. Lambada była
w roku 1989 /1990 wielkim przebojem. Nadawały ją wszystkie stacje
radiowe i telewizyjne , melodia dobiegała z otwartych okien i aut ,
nucili i próbowali tańczyć ją wszyscy . Próbowali, bo wcale nie
jest tańcem łatwym do opanowania. Dorobiła się nawet dowcipu . O
tym ,że żeby dobrze zatańczyć Lambadę trzeba sobie za
przeproszeniem w tylną część ciała włożyć dobrze zaostrzony
ołówek i rysować nim ósemki na ścianie .
Nowy rok zaczął się nie
zbyt ciekawie przynajmniej jeśli chodzi o sprawy w Kraju.
Zmiany postępowały . W
końcu stycznia zakończyła oficjalnie swoją działalność
Przewodnia Siła Narodu czyli PZPR . Starzy wyjadacze partyjni z gór
i wyżyn władzy z autentyczną łzą w oku patrzyli jak poczet
sztandarowy po raz ostatni wynosi czerwony sztandar i ze wzruszeniem
w głosie po raz ostatni śpiewali „ Wyklęty powstań ludu ziemi „
. Wraz z partią działalność zakończył również jej organ
medialny „Trybuna Ludu”. Świat miał już nigdy nie być taki
sam . Jednych to cieszyło inni , jak moja matka na przykład
ubolewali , a zmian zaakceptować nie chcieli.
Szalała inflacja . W
marcu padł jej rekord : 1360% . Jeszcze długo utrzymał się ten
poziom. Płaciło się w setkach tysięcy , a pensje dostawało w
milionach . Mogę więc śmiało o sobie powiedzieć ,że kiedyś
byłam milionerką . Wtedy jednak w 1990 miliona jeszcze nie
zarabiałam. Nie wiele ponad milion zarabiał Ka – mimo
nadchodzących zmian wciąż jeszcze na posadzie budżetowej . O
zmianach w jego zakładzie się mówiło już głośno i dużo, że
niby prywatyzacja, że zmiana dyrekcji , nowe układy - spod znaku
Solidarności itp. Jak wszędzie. Jak to będzie w praktyce nikt do
końca nie wiedział .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz