Po woli , miesiąc po
miesiącu dorabialiśmy się każdego narzędzia, miernika , drabiny
; zdobywaliśmy potrzebną wiedzę i doświadczenie . Tak konkretnie
to zdobywał Ka .
Moja rola sprowadzała się
do spraw bardziej przyziemnych , głównie organizacyjnych ,
pilnowania rozliczeń , terminów , zapisywania telefonów ,
dostarczenia naszych rachunków płacenia rachunków dostawcom. Nie
inaczej niż dziś zresztą , ale przy okazji i ja musiałam się
czegoś uczyć . Nazewnictwa chociażby . Synom zdecydowanie łatwiej
to przychodziło . Dla mnie wszelkie pojęcia techniczne od zawsze
równały się abstrakcji a moje kompleksy wciąż jeszcze robiące
sobie ze mną co im się podobało, przeszkadzały w nawiązywaniu
kontaktów i poważnie utrudniały funkcjonowanie . Zwykłą wizytę
w jakimkolwiek urzędzie czy firmie odchorowywałam przed i po, bez
względu na to z czym była związana; nawet jeśli chodziło tylko o
podanie jakiegoś dokumentu.
Czekała mnie ciężka i
długa droga w pokonywaniu kompleksów , o czym wtedy jeszcze nie
wiedziałam , Mój mąż nie bardzo rozumiał te moje problemy i nic
dziwnego , jemu kontakty z ludźmi przychodziły bez wysiłku. Nie
lepiej zapowiadało mi się zapoznawanie z techniką …
Tymczasem w czerwcu po raz
pierwszy mieliśmy w Kraju demokratyczne wybory. Oczywiście
poszliśmy na nie w przekonaniu ,że nadchodzi nasz czas. Do głowy
nam wówczas nie przychodziło , jak trudno będzie się w nowej
rzeczywistości odnaleźć i utrzymać na powierzchni.
W związku z tym
wydarzeniem w Kraju zapanował swoisty rodzaj euforii. Dziennikarze
trąbili hymny pochwalne na temat nowego ustroju , wypowiadali się
różni eksperci , profesorowie i politycy , nawet artyści . Aktorka
Joanna Szczepkowska wygłosiła słynne do dziś zdanie „Proszę
Państwa , 4 czerwca 1989
roku skończył się w Polsce komunizm” , co dla mnie osobiście
było i jest śmiesznym, napuszonym patosem. Zwłaszcza,że
komunizmu to jednak u nas nie było . Budowaliśmy tylko realny
socjalizm. W tym akurat względzie na własne oczy obserwuję od
ponad 20 lat jak przekłamuje się historię i nie mogę sobie nie
zadać pytania , ile takich zdarzeń historycznych w dziejach,
zinterpretowano inaczej niż przebiegały. Kampania wyborcza
przebiegała w konwencji zbliżonej do dzisiejszych , zasypywały nas
stosy ulotek i spotów reklamowych tyle,że w znacznie łagodniejszej
formie wypowiedzi niż dziś . Ugrupowań politycznych powstało co
najmniej kilkanaście . Po przeanalizowaniu wybraliśmy Stronnictwo
Demokratyczne - tak przynajmniej odnotowałam w naszej księdze
rodzinno - gościnnej , którą założyłam zaraz po wprowadzeniu
się do naszego mieszkanka w urzędzie i kontynuowałam zapisy przez
ładnych kilkanaście lat. Dla większości obywateli kampania
wyborcza , kilkanaście partii o zróżnicowanych programach było
jednym wielkim novum . Dotąd wybory były obowiązkowe, partie
trzy, z czego tylko jedna jedynie słuszna , a wynik z góry
przesądzony. A tu nagle wolne wybory , na które w dodatku można
nie iść bez żadnych konsekwencji. . Pokoleniu naszych rodziców w
głowie się to nie mieściło a niektórzy , jak moja matka nie
wierzyli nawet,że jeśli nie wezmą udziału w głosowaniu to żadne
represje ich za to nie spotkają.
Pierwsze demokratyczne
wybory odwróciły dotychczasowy , znany porządek rzeczy
definitywnie - gdzieś tam... , a tu, na wielkopolskiej prowincji ,
daleko od spraw wielkich , nasze małe sprawy szły swoim torem .
Wciąż jeszcze
prowadziliśmy intensywne życie towarzyskie. Spotykaliśmy się ze
znajomymi , czasem u nas , czasem u nich . Jeździliśmy w odwiedziny
do koleżanki I ( ze studium Ka) i jej męża i do mojej przyjaciółki
z Torunia , do rodziny, robiliśmy sobie z dziećmi wycieczki do lasu
i nad jeziora .
Kraj wyraźnie zaczął
iść do przodu. Powstawały nowe firmy i sklepy , poprawiało się
zaopatrzenie , firmy kupowały nowe technologie , zaczęły pojawiać
się pierwsze spółki . Na tej fali i my zaczęliśmy się rozwijać,
jakimś „owczym pędem „ zapewne wpasowaliśmy się w ten swoisty
początek wyścigu szczurów i powoli posuwaliśmy się do przodu
.Wciąż nie przewidując jeszcze ,że już niedługo staniemy przed
wyborem : „państwowe” czy „swoje „.
Jeśli ktoś myśli,że od
chwili wyprowadzenia się z domu moich rodziców ustały z nimi
konflikty to niestety muszę z błędu wyprowadzić . Nie ustały .
Średnio licząc raz na tydzień matka dzwoniła z jakimiś
pretensjami , najczęściej urojonymi, albo przekręconego po
swojemu wypowiedzianego w dobrej wierze przez kogoś z nas zdania,
czy też w ogóle uczepiała się oderwanego od kontekstu słowa bez
żadnego sensu i wokół tego budowała całą teorię spiskową
wypominając wszystkie zaszłości , wady i przewinienia od zarania
dziejów , nie wyłączając tego,że moja babcia ( nie żyjąca już
od lat dziewięciu )nastawiała mnie przeciw niej. Czasem podkręciła
ojca i dzwonił on. Czasem wpadali do nas z awanturą, bo coś tam ;
najczęściej ktoś matce „coś mówił”. Do szewskiej pasji mnie
to , „bo jej znajoma, sąsiadka,czy ktoś tam mówił”
doprowadzało .Po którymś razie zareagowałam agresywnie .
Wrzasnęłam :” słucham , kto , nazwisko i adres , to pójdę i
dam po pysku !” Oczywiście nigdy się nie dowiedziałam , kto to
taki a kończyło się jak zwykle: wyzwiskami i wielką obrazą .
Temat jednak wracał co parę dni .Nasłuchałam się zawsze potem od
małżonka, jakich to mam rodziców. Ano nie wybierałam ich sobie ,
tacy mi w udziale przypadli odgórnie, ale uwagi bolały. Bolały tym
bardziej ,że kiedy próbowałam ponarzeć na siostrę Ka , która „
miała mi za złe „ , do dziś nie wiem co ale miała , bywała
wobec mnie arogancka i złośliwa , mąż tłumaczył ją ,że on
tego nie zauważa i że ona ma taki charakter . Czasem wręcz mi
zarzucał , że to ja jestem zarozumiała, bo się do niej odnoszę z
dystansem . To ,że próbuję się jakoś obronić do głowy już mu
nie przyszło. Nigdy nie miałam w naturze agresji i nie zdarzało mi
się atakować kogokolwiek , tym bardziej siostry męża . Przeciwnie
, miałam nadzieję ,ze znajdziemy wspólny język . Z czasem dałam
sobie spokój. Te wszystkie zatargi sprawiły ,że powoli
ograniczaliśmy kontakty z moją rodziną , do najważniejszych świąt
. Wymówka była prosta : coraz więcej pracy.
Pracy istotnie przybywało
i w niedługim czasie trafiło nam się kilka całkiem nie złych
kontraktów . Udanych kontraktów , które zaowocowały długoletnią
współpracą ,a dwa z nich przetrwały do dziś.
Tym czasem znów
nadchodziły kolejne zmiany .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz