czwartek, 28 marca 2013

Stare odchodzi


Po woli , miesiąc po miesiącu dorabialiśmy się każdego narzędzia, miernika , drabiny ; zdobywaliśmy potrzebną wiedzę i doświadczenie . Tak konkretnie to zdobywał Ka .
Moja rola sprowadzała się do spraw bardziej przyziemnych , głównie organizacyjnych , pilnowania rozliczeń , terminów , zapisywania telefonów , dostarczenia naszych rachunków płacenia rachunków dostawcom. Nie inaczej niż dziś zresztą , ale przy okazji i ja musiałam się czegoś uczyć . Nazewnictwa chociażby . Synom zdecydowanie łatwiej to przychodziło . Dla mnie wszelkie pojęcia techniczne od zawsze równały się abstrakcji a moje kompleksy wciąż jeszcze robiące sobie ze mną co im się podobało, przeszkadzały w nawiązywaniu kontaktów i poważnie utrudniały funkcjonowanie . Zwykłą wizytę w jakimkolwiek urzędzie czy firmie odchorowywałam przed i po, bez względu na to z czym była związana; nawet jeśli chodziło tylko o podanie jakiegoś dokumentu.
Czekała mnie ciężka i długa droga w pokonywaniu kompleksów , o czym wtedy jeszcze nie wiedziałam , Mój mąż nie bardzo rozumiał te moje problemy i nic dziwnego , jemu kontakty z ludźmi przychodziły bez wysiłku. Nie lepiej zapowiadało mi się zapoznawanie z techniką …

Tymczasem w czerwcu po raz pierwszy mieliśmy w Kraju demokratyczne wybory. Oczywiście poszliśmy na nie w przekonaniu ,że nadchodzi nasz czas. Do głowy nam wówczas nie przychodziło , jak trudno będzie się w nowej rzeczywistości odnaleźć i utrzymać na powierzchni.
W związku z tym wydarzeniem w Kraju zapanował swoisty rodzaj euforii. Dziennikarze trąbili hymny pochwalne na temat nowego ustroju , wypowiadali się różni eksperci , profesorowie i politycy , nawet artyści . Aktorka Joanna Szczepkowska wygłosiła słynne do dziś zdanie „Proszę
Państwa , 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm” , co dla mnie osobiście było i jest śmiesznym, napuszonym patosem. Zwłaszcza,że komunizmu to jednak u nas nie było . Budowaliśmy tylko realny socjalizm. W tym akurat względzie na własne oczy obserwuję od ponad 20 lat jak przekłamuje się historię i nie mogę sobie nie zadać pytania , ile takich zdarzeń historycznych w dziejach, zinterpretowano inaczej niż przebiegały. Kampania wyborcza przebiegała w konwencji zbliżonej do dzisiejszych , zasypywały nas stosy ulotek i spotów reklamowych tyle,że w znacznie łagodniejszej formie wypowiedzi niż dziś . Ugrupowań politycznych powstało co najmniej kilkanaście . Po przeanalizowaniu wybraliśmy Stronnictwo Demokratyczne - tak przynajmniej odnotowałam w naszej księdze rodzinno - gościnnej , którą założyłam zaraz po wprowadzeniu się do naszego mieszkanka w urzędzie i kontynuowałam zapisy przez ładnych kilkanaście lat. Dla większości obywateli kampania wyborcza , kilkanaście partii o zróżnicowanych programach było jednym wielkim novum . Dotąd wybory były obowiązkowe, partie trzy, z czego tylko jedna jedynie słuszna , a wynik z góry przesądzony. A tu nagle wolne wybory , na które w dodatku można nie iść bez żadnych konsekwencji. . Pokoleniu naszych rodziców w głowie się to nie mieściło a niektórzy , jak moja matka nie wierzyli nawet,że jeśli nie wezmą udziału w głosowaniu to żadne represje ich za to nie spotkają.
Pierwsze demokratyczne wybory odwróciły dotychczasowy , znany porządek rzeczy definitywnie - gdzieś tam... , a tu, na wielkopolskiej prowincji , daleko od spraw wielkich , nasze małe sprawy szły swoim torem .
Wciąż jeszcze prowadziliśmy intensywne życie towarzyskie. Spotykaliśmy się ze znajomymi , czasem u nas , czasem u nich . Jeździliśmy w odwiedziny do koleżanki I ( ze studium Ka) i jej męża i do mojej przyjaciółki z Torunia , do rodziny, robiliśmy sobie z dziećmi wycieczki do lasu i nad jeziora .
Kraj wyraźnie zaczął iść do przodu. Powstawały nowe firmy i sklepy , poprawiało się zaopatrzenie , firmy kupowały nowe technologie , zaczęły pojawiać się pierwsze spółki . Na tej fali i my zaczęliśmy się rozwijać, jakimś „owczym pędem „ zapewne wpasowaliśmy się w ten swoisty początek wyścigu szczurów i powoli posuwaliśmy się do przodu .Wciąż nie przewidując jeszcze ,że już niedługo staniemy przed wyborem : „państwowe” czy „swoje „.
Jeśli ktoś myśli,że od chwili wyprowadzenia się z domu moich rodziców ustały z nimi konflikty to niestety muszę z błędu wyprowadzić . Nie ustały . Średnio licząc raz na tydzień matka dzwoniła z jakimiś pretensjami , najczęściej urojonymi, albo przekręconego po swojemu wypowiedzianego w dobrej wierze przez kogoś z nas zdania, czy też w ogóle uczepiała się oderwanego od kontekstu słowa bez żadnego sensu i wokół tego budowała całą teorię spiskową wypominając wszystkie zaszłości , wady i przewinienia od zarania dziejów , nie wyłączając tego,że moja babcia ( nie żyjąca już od lat dziewięciu )nastawiała mnie przeciw niej. Czasem podkręciła ojca i dzwonił on. Czasem wpadali do nas z awanturą, bo coś tam ; najczęściej ktoś matce „coś mówił”. Do szewskiej pasji mnie to , „bo jej znajoma, sąsiadka,czy ktoś tam mówił” doprowadzało .Po którymś razie zareagowałam agresywnie . Wrzasnęłam :” słucham , kto , nazwisko i adres , to pójdę i dam po pysku !” Oczywiście nigdy się nie dowiedziałam , kto to taki a kończyło się jak zwykle: wyzwiskami i wielką obrazą . Temat jednak wracał co parę dni .Nasłuchałam się zawsze potem od małżonka, jakich to mam rodziców. Ano nie wybierałam ich sobie , tacy mi w udziale przypadli odgórnie, ale uwagi bolały. Bolały tym bardziej ,że kiedy próbowałam ponarzeć na siostrę Ka , która „ miała mi za złe „ , do dziś nie wiem co ale miała , bywała wobec mnie arogancka i złośliwa , mąż tłumaczył ją ,że on tego nie zauważa i że ona ma taki charakter . Czasem wręcz mi zarzucał , że to ja jestem zarozumiała, bo się do niej odnoszę z dystansem . To ,że próbuję się jakoś obronić do głowy już mu nie przyszło. Nigdy nie miałam w naturze agresji i nie zdarzało mi się atakować kogokolwiek , tym bardziej siostry męża . Przeciwnie , miałam nadzieję ,ze znajdziemy wspólny język . Z czasem dałam sobie spokój. Te wszystkie zatargi sprawiły ,że powoli ograniczaliśmy kontakty z moją rodziną , do najważniejszych świąt . Wymówka była prosta : coraz więcej pracy.
Pracy istotnie przybywało i w niedługim czasie trafiło nam się kilka całkiem nie złych kontraktów . Udanych kontraktów , które zaowocowały długoletnią współpracą ,a dwa z nich przetrwały do dziś.
Tym czasem znów nadchodziły kolejne zmiany .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz